Obecnie mamy renesans zdrowego stylu życia i to na skalę masową. Biegają, ćwiczą wszyscy i wszędzie. Nic, tylko się cieszyć. Jednak moje przerażenie wzbudza rosnąca liczba szaleńców na zabójczych dystansach, uprawiających hardcorowe formy biegów bez przygotowania i wiedzy na temat swojego ciała, ale za to pełnych wiary i poczucia nieśmiertelności.

W ostatnim miesiącu naszła mnie bardzo krytyczna refleksja wywołana stratą młodego człowieka, który kochał biegać… Szczyt formy, wybiegany, ale na pytanie o testy i badania usłyszałam: „to tylko bieganie, po co?”. Sama też biegam i ćwiczę od 4 lat. Mam na koncie kilka biegów przeszkodowych i ulicznych. Początki były jednak bardzo trudne. Bardzo szybko się męczyłam, doprowadzając się do stanu zadysz-ki, a wręcz bólu głowy. Apogeum nastąpiło na zawodach – dystans 5 km z przeszkodami. Te nie stanowiły problemu, ale ten bieg… Zaczęłam szukać przyczyny. Skoro trenuję, dlaczego tak się męczę i nie lubię biegać?

Zaczęłam wypytywać, jakim badaniom powinnam się poddać, aby się dowiedzieć, co u mnie nie działa. Przeszłam testy spirometryczne i wydolnościowe, i wszystko stało się jasne. Mimo silnego ciała i woli, mój próg tlenowy okazał się drastycznie niski i przy dłuższym dystansie moje tętno wchodziło na zbyt wysoki poziom. Byłam skrajnie niedotleniona. Efekt – zamiast spalać tłuszczyk, przez wejście na pułap beztlenowy spalałam glukozę… Skuteczność mojego treningu była mała. Zalecenia: minimum 3 miesiące biegu, a wręcz spaceru, bez przekraczania pułapu tlenowego. Pomogło, i teraz dystans 10 km jest normą.

Biegając, mijam wielu zapaleńców i zadaję sobie pytanie, na ile w ich przypadku jest to świadome bieganie nastawione na optymalne wykorzystanie tego czasu i sprzyjanie ciału, a na ile tylko poddanie się ogólnemu trendowi w narodzie?

Czy biegacze i ćwiczący masowo crossfit, w siłowniach wiedzą, co najlepiej ćwiczyć, jak jeść, co suplementować i jakie badania zrobić, aby nie wyniszczyć organizmu?

Trend zdrowego życia, tak jak zaznaczyłaś we wstępie, jest obecny. Widzimy sporo ludzi, którzy już poczynili pierwszy krok w drodze do swojego zdrowia. Ciągle jednak tylko co dziesiąty Polak podejmuje walkę o siebie. Gdzie pozostałe 90%? Zapewne o tym ciągle myśli i zawsze mówi sobie: „zacznę od jutra!”. A to jutro zazwyczaj oznacza n i g d y. Kiedy już zaczynają działać, chcą szybkiej metamorfozy swojego ciała, dając z siebie bardzo wiele, ale zazwyczaj kończy się to na wielkich oczekiwaniach bez spektakularnych efektów. Skutek – szybka demotywacja i odpuszczenie wyznaczonego celu. Jakie trzeba mieć kompetencje, żeby zacząć biegać? Odpowiedź – żadnych. Trzeba włożyć buty i wyjść z domu. To takie proste. Trudność zaczyna się, kiedy chcesz osiągnąć wyznaczony cel, np. schudnąć. Podaję celowo taki przykład, gdyż w moim otoczeniu jest najbardziej popularny. Pan/pani postanawia nagle tutaj i teraz schudnąć, więc wkłada buty do biegania, zapisuje się na siłownię i zaczyna bardzo intensywnie ćwiczyć. Natężenie wysiłku często przewyższa możliwości organizmu, pojawia się zmęczenie, zawroty głowy, w dalszej kolejności szeroko pojęte zakwasy i wielki ból mięśniowy, który towarzyszy przez kilka kolejnych dni. Próg bólu jest ogromny, a próg przyjemności bardzo niski, więc mózg wysyła informację do ciebie: to boli, dlaczego mi to robisz? Kilka takich znaków ostrzegawczych i motywacja spada do zera. W 9Rings kluczem do walki o siebie jest motywacja. Bez niej nic się nie zmieni – żaden trening ani żadna dieta nie zadziała.

Jak zaczynasz, to zmierz kilka parametrów, które w dalszej kolejności będą dla ciebie mierzalne. Waga, obwody ciała, badania podstawowe krwi, jak cholesterol, cukier na czczo, dadzą ci obraz twojego zdrowia w podstawowej formie. Z bardziej zaawansowanych badań – udaj się na próbę wysiłkową, żeby zbadać swoje serce.

Komentarze
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Dla Ciała

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Zalety wypożyczania elektronarzędzi zamiast zakupu.

W dzisiejszych czasach, kiedy to technologia rozwija się w zawrotnym tempie, a nowe modele…