Home Motoryzacja Pionierzy segmentu – Suvy z lat 90.

Pionierzy segmentu – Suvy z lat 90.

Jeep GC ZJ.

W ostatniej dekadzie delikatnie zbudowane, lekko uterenowione auta zawojowały rynek. Co oferują modele, które wiatach 90. XX wieku przecierały szlak? Ceny na pewno zachęcają do zakupu, ale koszty eksploatacji budzą obawy.

Jak wyglądał rynek aut 4×4 dwadzieścia lat temu? Niewielu producentów oferowało wtedy takie pojazdy, a te, które były, w większości odpowiadały prostemu schematowi: rama nośna, sztywny tylny most (lub oba), prosty napęd – na tylną oś z dołączaną na sztywno przednią. Efekty łatwo przewidzieć – samochody świetnie dawały sobie radę w terenie i mogły wytrzymać naprawdę duże ob-

ciążenia. Ale komfort na asfalcie okazywał się zaledwie przeciętny, podobnie jak dynamika. Poza tym samochody były kosztowne w zakupie i eksploatacji. Wady znacznie ograniczały krąg potencjalnie nimi zainteresowanych.

Wiele terenówek i tak nie opuszcza asfaltu.

Choć wtedy również większość aut nie opuszczała asfaltu lub robiła to tylko okazjonalnie, nikt nie spodziewał się, że lżejsze konstrukcje mogą wzbudzić większe zainteresowanie. Pokazana w 1994 r. Toyota RAV4 miała być tylko zabawką – fun carem dla młodzieży. Okazało się jednak, że samochód zbudowany według nowego schematu (samonośne nadwozie, niezależne zawieszenie kół, silnik gwarantujący dobrą dynamikę) wzbudza

ogromne zainteresowanie, a byłoby ono znacznie większe, gdyby ciasna karoseria zmieściła nieco więcej niż dwie osoby i podręczny bagaż. Pierwsze RAV4 były bowiem trzy-drzwiowe. Choć wygląd sugerował zdejmowaną tylną część nadwozia, można było tylko usunąć dodatkowy panel dachowy nad tylnymi fotelami (zaplanowano dla niego miejsce na drzwiach bagażnika). Bagażnik był symboliczny. Jeszcze w XX wieku na rynku po-jawiło się kilku naśladowców RAV4: z Japonii pochodziły Subaru Forester i Honda CR-V, zaś w Europie taki model zaproponował tylko Land Rover. Freelander był pierwszym autem Brytyjczyków z samo-nośnym nadwoziem i niezależnym zawieszeniem kół. Subaru wykorzystało część elementów z Imprezy, Honda też posiłkowała się podzespołami z osobówek.

Wersje 5-drzwiowe są bardziej praktyczne.

Przy ocenie nadwozia skupimy się na wariantach pięciodrzwiowych, które oferowali wszyscy czterej konkurenci. Który będzie najlepszą propozycją dla rodziny? Każdy z nich sprawdzi się w tej roli. Choć od czasu, gdy nasi bohaterowie brylowali na rynku, pojawiło się już kilka kolejnych generacji, pierwsze modele również mają sporo do zaoferowania. Jeśli ktoś oczekuje największej przestrzeni, powinien zainteresować się Freelanderem, który ma wzorowo rozplanowane wnętrze. Świetnie prezentuje się też CR-V, mający zadatki na vana – po złożeniu stolika pomiędzy przednimi fotelami mniejsi pasażerowie mogą nawet przechodzić z przodu do tyłu, i odwrotnie. Toyota również nie jest ciasna, ale do mankamentów należy bardzo wąskie wnętrze, które sprawia, że z tyłu zmieszczą się tylko dwie osoby. W przypadku Forestera ograniczeniem jest niska linia dachu przywodząca na myśl kombi. Z tyłu wygodnie będą miały osoby o wzroście do 180 cm.

Pod względem jakości wykończenia z przodu znajdują się konstrukcje japońskie, choć na porywający dizajn nigdzie nie ma co liczyć. Ubogie (przynajmniej według współczesnych standardów) jest wyposażenie. W większości egzemplarzy znajdują się dwie poduszki powietrzne, choć bywają też auta z jedną, boczne airbagi można spotkać tylko w Subaru. Na pochwałę zasługują fotele Forestera, miękkie siedzenia z Hondy nie gwarantują dobrego trzymania bocznego, a małe w Toyocie obniżają komfort.

Największy bagażnik znajduje się w Toyocie, ale jest krótki i wysoki. Odmiennie do tematu podeszli konstruktorzy Subaru, w którym kufer jest długi, lecz płytki. Dodatkowa zaleta „leśnika” to praktyczne schowki. Najmniej zapakujemy do Freelandera. Plusem jest możliwość osobnego otwarcia klapy i szyby (tej ostatniej – nawet elektrycznie).

W latach 90. nikt nie myślał jeszcze o zestawach naprawczych do kół – poważna „czteronapędówka” powinna mieć prawdziwy zapas. Tylko Subaru schowało go pod podłogę bagażnika, w pozostałych dumnie zdobią klapy bagażników. Niezbyt imponująco wygląda realna ładowność samochodów – to 400-450 kg. Na hak możemy dołączyć zaledwie 1500 kg (Japończycy) lub 1800 kg w Land Roverze.

SUV-y to pojazdy wszechstronne.

Ci, którym wystarczy odmiana 3-drzwiowa, mogą sprawdzić ofertę Toyoty oraz Land Rovera. Muszą jednak wziąć pod uwagę to, że w przypadku RAV4 to znacznie ciaśniejsza wersja, właściwie 2-osobowa (nadwozie zamknięte lub półkabriolet). Freelandery 3d i 5d mają identyczne gabaryty, ale odmiana 3d jest półotwarta i nieco tylko ciaśniejsza niż 5d.

Producenci różnie potraktowali kwestię silników. Honda i Toyota mają tylko dwulitrowy motor benzynowy. Akceptowalne osiągi, podobne spalanie, niezła kultura pracy -walka okazuje się wyrównana, choć w Toyocie jest głośniej. Miłośnicy automatycznych przekładni powinni pamiętać, że skrzynie oferowane w tych modelach to proste, 4-biegowe konstrukcje odbierające sporo dynamiki jazdy i wyraźnie (ok. 1,5 1/100 km) podwyższające spalanie. Nie ma co liczyć, że auta zużyją mniej niż 121 w mieście i 81 na trasie – tyle zresztą wynoszą dane producentów. Ciekawie prezentuje się oferta Subaru. Tradycyjnie dla marki zastosowano tam silnik typu bokser (z przeciwsobnie ustawionymi cylindrami) . Efekt? Przyjemne odgłosy pracy i żwawa jazda. Dla bardziej wymagających Subaru przygotowało lekko doładowanego boksera (również 2.0) i większą jednostkę 2.5. Ale w tych nie liczcie na średnie spalanie na poziomie 9,51/100 km.

 

Na inne rozwiązanie zdecydował się też Land Rover. W podstawowych wersjach pracują silniki 1.8. To zbyt słabe jednostki, osiągi i subiektywne odczucia są dalekie od oczekiwanych. Jest za to propozycja alternatywna: widlasty motor 2.5 lub – ewenement wśród porównywanych modeli – diesle 2.0 (początkowo Rovera, później BMW).

Czy na porównywanych autach zawiodą się miłośnicy komfortu? Najmniej wygody oferuje podwozie RAV4, które ma dość sztywne nastawy – przeciwnie niż CR-V. Forester to ciekawy i naszym zdaniem najlepszy kompromis. Do układów kierowniczych aut japońskich nie ma zastrzeżeń (znów mały plus dla Subaru). Freelanderem będziemy przemieszczać się wygodnie, choć mniej pewnie pod względem precyzji prowadzenia.

Jeep Renegade
Jeep Renegade

Przed wytypowaniem zwycięzcy porównania warto poznać ceny i potencjalne usterki. Najłatwiej kupić Freelandera. W ogłoszeniach czeka kilkaset propozycji. Do zakupu zachęcają też niskie ceny wywoławcze – zarejestrowany, 5-drzwiowy samochód benzynowy można kupić już za 7000 zł! Trzeba jednak pamiętać, że wiele aut ma kierownicę z prawej strony, zostały bowiem przywiezione z Wlk. Brytanii, wiele też zostało przerobionych z wersji angielskich. Takie egzemplarze mają znacznie niższą wartość na rynku. Pozytywnie zaskakują też ceny wywoławcze Toyot i Foresterów (odpowiednio: od 8500 zł i 8000 zł), nieco więcej trzeba przygotować na zakup Hondy i w przypadku tej marki na rynku jest najmniej ofert.

7 tys zł – Jeszcze nigdy wstęp do klasy 4×4 nie kosztował tak mało.

Warto mieć świadomość, że leciwe auta, choćby były nie wiadomo jak dobre w momencie zakupu, po blisko 20 latach muszą się psuć. Bardzo istotna podczas oceny aut jest kondycja karoserii. Wypadkowość to jedno, drugie to zniszczenia korozyjne. Najczęściej można je spotkać we Freelanderze. Kiedyś nie była to również mocna strona producentów z Japonii. W RAV4 felgi korodowały już po… pierwszym sezonie zimowym. Jeśli nadwozia zostaną pozytywnie zweryfikowane, pora na mechanikę.

Niestety, to fatalna konkurencja dla Freelandera. Psuje się w nim wiele kosztownych elementów układu przeniesienia napędu: przekładnia kątowa wyprowadzająca napęd do tylnej osi, sprzęgło wiskotyczne. Silnik 1.8 cierpi na uszkodzenia uszczelki pod głowicą, a jego plastrowa, nietypowa budowa sprawia, że koszt naprawy jest wysoki. Inne wersje silnikowe też są niewiele lepszym rozwiązaniem: stary 97-konny diesel oznacza pasmo awarii, zaś 2.5 jest niesamowicie trudny w serwisowaniu ze względu na utrudniony do niego

Każdy egzemplarz wymaga kontroli.

dostęp. Jeśli dodamy do tego drobne, ale uporczywe awarie podwozia, instalacji elektrycznej czy wyposażenia wnętrza, powstanie niezbyt zachęcający obraz. Dużo pewniejsze są młodsze auta, najlepiej po liftingu. Te kosztują jednak wyraźnie więcej. Są też plusy: bardzo dobra oferta części – zamienników oraz używanych.

Zadowoleni zjazdy są użytkownicy Foresterów – zadbanym pojazdem można pokonać dziesiątki tysięcy kilometrów bez awarii. Niestety, coś za coś – przeglądy są wyraźnie droższe niż u konkurentów, wymiana rozrządu może kosztować nawet 2000 zł (pasek ma 2 m!), sporo trzeba zapłacić np. za amortyzatory tylne wyposażone w większości wersji w funkcję samopoziomowania. Wśród typowych awarii można wymienić też niewiele znaczące zużycie łączników stabilizatorów lub drobne wycieki oleju. Silniki typu bokser nie są problemem.

W Hondzie warto kontrolować zużycie oleju silnikowego, dolewka 2 1 na 15 tys. km nie powinna jeszcze niepokoić użytkowników. Inne – niezbyt problematyczne -kłopoty to zużycie gumek czy łączników stabilizatorów. Od usterek nie jest wolna również Toyota. Nierównomierna praca silnika może mieć dość banalną przyczynę -sparciałe przewody podciśnieniowe sterujące jego pracą. Kolejna możliwa usterka to uszkodzona przez kamienie chłodnica płynu.

Przyczyną są dość duże otwory na grillu (przed liftingiem), przez które mogą przelatywać kamienie.

Obecnie praktycznie każdy egzemplarz wymaga wnikliwej kontroli. Im tańszy, tym inspekcja powinna być bardziej dokładna, gdyż koszt wymiany choćby kilku części może pochłonąć majątek.

Koszty również będą wysokie, jeśli poprzedni właściciel traktował samochód jako namiastkę terenówki. W takiej roli w ogóle nie widzimy Hondy CR-V, głównie ze względu na słabą wydajność napędu, ponieważ sprzęgło płytkowe działa opieszale. Interesującą propozycją może być Forester z reduktorem, dodatkowe przełożenie ma niewielką wartość, ale przyczyni się do zaoszczędzenia sprzęgła. Parametry terenowe Toyoty prezentują się nieźle, podobnie jak Subaru ma ona centralny dyferencjał, który można zablokować. Land Rover ze sprzęgłem wiskotycznym wypada nadspodziewanie dobrze.

Andrzej Jedynak

PODSUMOWANIE

Ceny aut zachęcają do ich zakupu. Wprawdzie znalezienie zadbanego egzemplarza będzie wymagać wielu zabiegów, ale może się odwdzięczyć mało kłopotliwą eksploatacją. Nie polecamy Freelandera, wybór pojazdu z japońskiego trio pozostawiamy zaś zainteresowanym, to oni bowiem wiedzą, na jakich cechach im zależy. My typujemy Subaru Forestera, choć ma nieco przyciasne wnętrze.

Leave a Reply